środa, 20 czerwca 2012

Very Vicky

Marzyłam, marzyłam, odkładałam barbiowe butki na blythową nieokreśloną przyszłość... a tu zupełnie niespodziewanie, wręcz z dnia na dzień, pewna Very Vicky Blythe Doll stała się MOJA!!!

Taka troszkę pensjonarsko-wiktoriańska panienka - co mnie bardzo cieszy, bo idealnie pasuje do wizji MOJEJ Blythe:) No i ma cudowne butki Mary Jane - co prawda nie obraziłabym się gdyby były czarne, ale ciemna zieleń też nie jest zła. Rajtki są czarne ale... nie umiem ich naciągnąć na te giętkie nóżyny.... i bycie kwiatem lotosuna gładkiej tafli spokojnego jeziora nic a nic nie pomaga, nie idzie i już. Nosi więc te "czerwone kapturki "(to jest moja osobista nazwa na buty typu Mary Jane, które kocham do szaleństwa praktycznie w każdej postaci) na gołe stopy.

Mój ulubiony kolor jej oczysk - jasna zgniła zieleń ze spojrzeniem na boczek - to chyba jedyne jej oryginalne czipy, których nie zamierzam wymieniać. Na pierwszym promo-zdjęciu wyszły jak szare. W rankingu moich koleżanek z biura (tak, bywamy z B. razem w moim biurze; mamy tu już nawet umówioną na stałe Panią Fryzjerkę - ale o tym kiedy indziej) wygrywa jednak ta intensywna zieleń, pięterko niżej. Moje młodsze dziecko za to stawia na pomarańcz - jak tylko znajdzie się  w jednym pomieszczeniu z Blythe o innym kolorze oczu, ciągnie za sznurek i szuka pomarańczek.

1 komentarz:

  1. Bardzo się cieszę, że trafiła Ci się tak ładna Blythe! Myślałam, że już przepadłaś w skali 1:12 :-)
    Ciekawe, że te oczy są zielonkawe, nie szare - to cenna informacja.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń